Aż trudno uwierzyć, że takie miejsce wcześniej przegapiłem. Meczet HuXi jest jednym z większych w Szanghaju i właśnie wokół niego każdego piątku o godzinie 11 wierni z okolicy zbierają się na modły i małą przekąskę.
Jeśli szukasz autentycznych wrażeń dobrze trafiłeś. Nie ma tutaj miejsca na turystyczną prowizorkę i pamiątki na straganach. Zamiast tego na wstępie wita Cię ścięta owcza głowa czyli posiłek, na który możesz liczyć. Baranina to główny składnik lokalnych przysmaków i od tego zaczęliśmy.
Z początku z pewną dozą nieśmiałości, kiedy wierni odprawiali modły w meczecie i pustki przyświecały straganom, próbowaliśmy podstaw kuchni czyli pierogów z baraniną. Z czasem oblężenie stoisk przez wygłodniałych mężczyzn pobudziło kwasy żołądkowe do działania. W tłoku, kiedy walczysz o swoje zawsze lepiej smakuje.
Langman czyli zimny makaron z papryką chili i rzodkiewkami pani podała w iście domowy sposób. Kiedy zabrakło sosu, dolała wody do gara aby zaciągnąć aromat ze ścianek. Testując smak, oblizała łyżkę i zalała nią moje danie. Smaczne!
Pan serwujący pierogi na parze z dynią i baraniną nie miał jak wydać z 10rmb, więc wsadził rękę do misy i na oko dobrał taką ilość aby odpowiednio wypełnić lukę w cenie i ilości. Na dyskusje czasu nie miał, więc zamiast 2 dostałem 7. Do tego wypiekany chleb, którego nazwy nie znam i wiele innych przysmaków, których nie byliśmy w stanie zmieścić.
Delikatnego, wyrafinowanego smaku raczej tu nie znajdziesz, ręce będą obciekać tłuszczem, a i o miejsce na spoczynek ciężko. Za to próbowanie „w ciemno” na bazarze to zabawa, której żaden sanepid nie zepsuje. No chyba, że przyjedzie i zamknie ulicę.
komentarzy 12 do “Piątkowy muzułmański bazar”
Zostaw komentarz